Włodzimierz Cieślar RPA 2002Rok 2002 był dobrym rokiem. Spełniłem swoje marzenie o podróży do RPA. W Polsce była wówczas przyzwoita zima (-29 °C) a w Południowej Afryce przyzwoite lato (+ 40 °C).

 

Po wylądowaniu, zapoznaniu się z tutejszymi zwyczajami i adaptacji do warunków klimatycznych Południowej Półkuli przyszedł czas na podróżniczą pasję, czyli zwiedzanie kraju Zulusów.

 

Pod koniec stycznia 2002 wybrałem się z moim gospodarzem i przyjacielem Erikiem na wycieczkę w DrakensbergeGóry Smocze. Eric był organizatorem, sam wybrał więc dla nas miejsce wypoczynku i muszę powiedzieć, że wybrał trafnie. Obiekt nazywał się:

TOWER OF PIZZA, Bergville, Kwazulu-Natal, RPA

www.TOWERofPIZZA.co .za

Tytułowa Wieża Pizzy, TOWER of PIZZA, to stary, nieużywany silos na zboże, gdzie, po wstawieniu specjalnego pieca palonego drewnem, wypieka się pizzę.

Dla ciekawskich, szczegóły tutaj:  http://www.towerofpizza.co.za/our-story/

Wokół Wieży stworzono turystyczny kompleks noclegowo-restauracyjny w afrykańsko-europejskim stylu, o czym za chwilę.

Podczas tej podróży chłonąłem tyle wrażeń, że nie rejestrowałem wszystkiego na raz.

Pamiętam kilka charakterystycznych obrazów: WILD SOUTH, rodem z “amerykańskich westernów”, dziką naturę, kolorową flore i faunę, wszechobecne zuluskie dzieci grające w “nogę” byle gdzie, ciemnoskóre panie, tragające na głowach duże dzbany, puste krzesła po dziadkach, którzy powinni przesiadywać w gankach rozlatujących się domostw…

Włodzimierz Cieślar RPA 2002

Po drodze do “Wieży” spotkała nas gwałtowna burza. Okoliczne rzeki spływały po niej na czerwono.

Kiedy już dotarliśmy do “Tower”, miejsce to zaskoczyło mnie … spokojem.

Spokój ten kontrastował zarówno z Naturą, w sercu której się znajdowaliśmy, jak i z kręgiem kulturowym, w którym byliśmy.

Równiutki, trawiasty, skoszony teren wokół obiektu sprawiał raczej wrażenie angielskiego pola golfowego a urocze “afrykańskie domki” – stylizowanej imitacji zuluskiej wioski.

Wszedłem do środka chatki… Powiem Wam szczerze, gdybym miał wybierać pomiędzy “afrykańskim domkiem” na obrzeżach świata, a sześciogwiazdkowym hotelem w centrum metropolii, wybrałbym…

TO WŁAŚNIE MIEJSCE.

Zapomnij o wielkomiejskim przepychu Mariotów, Hiltonów, Qubusów!!! TUTAj masz wszystko:

 

1. PERFEKCYJNĄ, MIŁĄ I KOMPETENTNĄ OBSŁUGĘ NA RECEPCJI.

Panie mówią w 3 językach: English, Africaans, Zulu.

 

Włodzimierz Cieślar RPA 2002

 

2. DUŻY I WYGODNY PARKING (GDZIE OKIEM SIĘGNĄĆ).

 

Włodzimierz Cieślar RPA 2002

 

3. PARKING JEST MONITOROWANY.

 

Włodzimierz Cieślar RPA 2002

 

4. WYGODNE POKOJE Z PRYSZNICEM, BEZ TV I WIFI – BOSKO 🙂

 

Włodzimierz Cieślar RPA 2002

 

5. NIEPRZEMAKALNY STROP EKOLOGICZNY Z ELEKTRYCZNYM OŚWIETLENIEM.

 

Włodzimierz Cieślar RPA 2002

 

6. PYSZNE ŚNIADANIA.

 

Włodzimierz Cieślar RPA 2002

 

Inne BONUSY:

JESTEŚ W DZIKIEJ AFRYCE, SMOCZYCH GÓRACH, NIEPRZEWIDYWALNYM I MAGICZNYM MIEJSCU.

CZEGO CHCIEĆ WIĘCEJ???

Więcej opisów znajdziesz w REPORTAŻU z całej podróży.

POLECAM.

Włodzimierz Cieślar