Wiedźmin czułby się tu, jak w Wyzimie…
Później mówiono, że pomysł ten narodził się o północy, podczas niewinnej rozmowy…
Ta przygoda zdarzyła się niespodziewanie i spontanicznie. Jestem na wyjeździe służbowym w Neuenburg nad Renem (Niemcy). Mieścina ta ma ciekawe położenie: od francuskiej Alzacji i szwajcarskiej Bazylei dzieli ją po równo około 30 minut jazdy autostradą.
Kiedy dowiedziałem się o miasteczku Colmar we Francji, zachwalanym przez naszych niemieckich gospodarzy jako prześliczne i urocze miejsce, gdzie zachowały się do dziś całe dzielnice, domy, uliczki i świątynie z okresu średniowiecza, wiedziałem od razu, że muszę tam być.
Chciałem współdzielić tę wycieczkę z innymi, gdyż uważam, że podróże bez towarzystwa są pół-podróżami.
Los zetknął mnie łaskawie w tym czasie i miejscu z Marcinem Gawędziarzem, człowiekiem barwnym i nietuzinkowym, słowiańską duszą, który sam o sobie twierdzi, że im bardziej jest stary, tym więcej znajduje w życiu powodów do radości. Został on też niedawno i zupełnie przypadkiem nowym fanem mojego bloga (Marcinie, dziękuję!).
Nie zdziwiło mnie więc ani trochę, że na wyjazd do Colmar od razu zgłosił się właśnie On, jednocześnie oferując nam bezinteresownie swój samochód i siebie jako kierowcę. Razem z nami na wyprawę zdecydowały się dwie Damy z Polski oraz zaprzyjaźniony Chorwat.
O wyznaczonej porze wyruszyliśmy zatem za miedzę (czyli za Ren). Kierunek: Francja!
Na zwiedzanie Colmar mieliśmy tylko 1 godzinę, ze względu na napięty harmonogram tego wieczoru.
Było to jednak na tyle dużo, żeby móc podzielić się z Wami relacją z podróży. Nie będę się wymądrzał znajomością miasta i jego historii. To był spontaniczny wyjazd i taka też będzie ta opowieść. Od czasu do czasu będę się posiłkował cytatami, wydobytymi z ogólnie dostępnych źródeł w Internecie. Reszta niech będzie radosnym przeżywaniem spaceru po Colmar…
Zapraszam do degustacji wrażeń! Zacznijmy od zwiastuna:
W polskiej Wikipedii można się dowiedzieć, że
Colmar (niem. Kolmar) – miejscowość i gmina we Francji, w regionie Alzacja, w departamencie Górny Ren (departament 68), którego jest stolicą. Tradycyjny ośrodek przemysłu włókienniczego. Colmar jest również dużym ośrodkiem produkcji wina (…).
Pierwsze wzmianki o osadzie pochodzą z 823 roku.Colmar posiadał status „wolnego miasta” w obrębie Świętego Cesarstwa Rzymskiego. Miasto zostało przyłączone do Francji w 1697 roku. Rozwój miasta przypadł na XII i XIV wiek, oraz epokę Ludwika XIV.
Wchodzimy w urokliwe uliczki starej części miasta i przenosimy się w czasie…
Atmosfera tego miejsca wciąga od pierwszego wejrzenia. Stare domy z muru pruskiego z XV – XVII wieku stoją obok siebie jak od wieków i tylko liczne kawiarenki, restauracje i sklepy przypominają o czasach, w których żyjemy. W dniu, w którym tu jesteśmy (7 kwietnia od 18:00 do 19:00) na szczęście nie ma zbyt wielu turystów ale można sobie wyobrazić, co tu się dzieje w sezonie…
Wędrując śladami przeszłości po średniowiecznym bruku mój wzrok przykuł pewien szczegół.
Coś mnie ujęło w obrazku starej Vespy stojącej przy jednym z domostw. Nie jestem fanem motocykli ale wielokrotnie spotykałem się z miłośnikami tych włoskich (legendarnych) pojazdów.
Niech wybaczą mi znawcy legendy, jeśli coś przekręciłem. Obrazek ten tak bardzo mnie zaintrygował, że muszę go tu umieścić…
Na niemieckim portalu poświęconym Francji znalazłem ciekawostkę:
“Monsieur Grimmer, czekoladnik, prowadzi jedyną małą rzemieślniczą wytwórnię czekolady na szeroką skalę. Jego produkty są niepowtarzalne w smaku. Zarówno, jeśli chodzi o wyrabianą ręcznie czekoladę mleczną i gorzką, rozpływające się w ustach trufle czy delikatne praliny, wszystko to jest warte grzechu.”
Nie wiem, czy spotkany przez nas pan ze straganem czekolady jest owym Monsieur Grimmer ale obrazek, który spotkaliśmy po drodze, idealnie pasuje do tego opisu:
Smakosze tradycyjnych francuskich, długo dojrzewających wędlin również znajdą coś dla siebie tym bardziej, że pani ze straganu chętnie częstuje swoimi smakołykami. Spróbowałem. Wyborne!
Nasze kroki prowadzą nas do kolejnego miejsca, z którego słynie Colmar: La Petite Venise, czyli Mała Wenecja. Jest to dzielnica Colmar, połączona wodnymi kanałami, po której kursują łodzie, podobne do tych weneckich.
“Przewodnik wyjaśnia z łodzi kolory domów: niebieskie domy należały do rybaków, brązowe domy do garbarzy a żółte domy były znakiem szczególnego bogactwa właścicieli.”
Colmar oprócz średniowiecznych domostw ma również inne zabytki.
Jednym z nich jest katedra z XIII – XIV wieku:
czy też Klasztor Dominikanów, również z XIII wieku:
Podsumowując naszą wycieczkę, choć trwała ona tylko godzinę, pozostawiła we mnie wiele dobrych wrażeń.
Lubię atmosferę średniowiecza a w Colmar zachowało się wiele z tej epoki w niemal nienaruszonym stanie.
Jeśli dotarłeś / dotarłaś do tego miejsca artykułu (już zbliżamy się do końca, zapewniam 🙂 ) zapraszam do galerii, gdzie znajdziesz prawie 130 zdjęć z mojego pobytu w Colmar.
GALERIA:
Kiedy już powróciłem do domu i podzieliłem się z rodziną moimi wrażeniami, zabrałem się, jak ten Hobbit, do spisywania opowieści z tej podróży.
Robiłem to na raty, w przerwie pomiędzy przyjemnościami rodzinnymi, odpoczynkiem, spacerami, rozmowami z żoną i zabawą z dziećmi.
Zapewne wprowadzę jeszcze z czasem parę korekt do tego artykułu, w miarę uzupełniania mojej wiedzy o Colmar (dowiedziałem się między innymi, że z miastem tym związany był Frédéric Auguste Bartholdi, twórca Statuy Wolności).
Może ktoś z Was był w Colmar lub może uzupełnić wiedzę moich Czytelników i moją na temat tego miejsca.
Jeśli tak, zapraszam do komentowania poniżej.
A już zupełnie na koniec, multimedialna pocztówka z Colmar:
Do zobaczenia w podróży!
W Colmar można spotkać bajkowe domki szachulcowe. To nie sa domki z muru pruskiego jak się podaje powszechnie. Zaciekawionych odsyłam do Wikipedii gdzie opisano różnicę. Właśnie wracam stamtąd i muszę przyznać że to bajkowa miejscowość..zachęcam do zwiedzania.
@Beata:
Dziękuję za trafną uwagę. Faktycznie, mur pruski to szkielet wypełniony murem z cegły, natomiast szachulec ma wypełnienie gliniano-słomiane lub gliniano-trzcinowe. Pozdrawiam!