Przedwczoraj dowiedziałem się, że będę ojcem…Banały a odkrywczość - lot Kopenhaga

Dziś wsiadłem w samolot relacji Kraków – Kopenhaga i obserwowałem świat z góry.  Oblazły mnie mieszane uczucia. Zacząłem się zastanawiać nad znaczeniem emocji w życiu codziennym. I zacząłem od nowa obserwować Zewnętrze. Zachwyciłem się prostością życia.

Patrzyłem i podziwiałem. A wraz z podziwem płynęły ku mnie emocje i rachunki.

Dwa Moje Ja. Jedno Patrzące, Inne Kalkulujące. Jedno i drugie. Na raz. Osobno. Sam już nie wiem… Banalne i odkrywcze.

Banałem jest to, że

“Świat wygląda z góry inaczej.”

Patrzysz na to wszystko i dochodzi do ciebie, że jesteś mróweczką, która żyje w takim małym świateczku. Czytasz przewodnik po Danii, śledzisz jej historię i nadal patrzysz z góry. Na przestrzeń i na czas. Jak to się wszystko sumiennie rozwija… Zamawiasz australijskie czerwone wino. Smakuje przednio. Czytasz dalej.

Chrystian IV zakłada Oslo, Kristiansstad i Glückstadt (o ironio! Miasto Szczęścia!) i walczy po niewłaściwej stronie w wojnie trzydziestoletniej: Dania traci wiodącą rolę na północy. (Nie wiem, dlaczego walczył po niewłaściwej stronie, później doczytam.) Królową Danii jest ponoć Małgorzata II, koronowana w roku moich urodzin…

Dolatuję do Kopenhagi. Polski język jest wszechobecny. Odbieram bagaż. Wychodzę. Czekam. Obserwuję taksówki. Kiedy jedna się opróżnia, pytam kierowcę po angielsku, czy jest wolny. Jest. Wsiadam. Jedziemy. Podświadomie oceniam jego styl jazdy, gość trochę szaleje. Jeździ brawurowo ale wie, gdzie zwolnić przed foto-radarami.

Dojeżdżamy. Pytam po angielsku, czy akceptuje kartę kredytową, czy tez woli kesz. Karta może być.

Bierze ją ode mnie, patrzy i pyta: “Pan mówi po polsku?”

“Jasne, że tak!”

Polak! Jurek z Wrocławia! Gadamy, żegnamy się, znów gadamy… znowu się żegnamy i znowu gadamy… mieszka tu przez ponad 30 lat.

Żegnamy się, znów gadamy. Twierdzi, że wszystko tu jest drogie.

CHOLERA, PRZYPADKÓW NIE MA!

Zawsze wybiorę krajana na kompana! W dodatku z Wrocławia… Ale to już inna historia…

A odkrywcze jest to, że….

“… (później dopiszę, nadal myślę) …”

Dziś, tam w górze, patrzyłem na świat…

… i odkryłem go na nowo …

Widziałem

Nizinne Enklawy Płaskogóre Krakowskiej Równiny,

Mnóstwo Pięknych Pasków Zielono-Szaroburych, Idealnie Rozmieszczonych, Wkomponowanych w Płaszczyznę,

Morskie Zmarszczki Połaci Wodnych z Naturalnym Cellulitem,

Nieodgadnione Błyszczące Zwierciadła,

Literki czytane w przewodniku…

Czułem moc silnika samolotu… po raz któryś z rzędu… jego hałas, bo zawsze znajdę się przy oknie obok skrzydła, taki fart już mam…

… ten cały Zachwyt chciałbym przekazać mojemu dziecku…

bo nie wiem, czy Wam mówiłem, ale przedwczoraj dowiedziałem się, że będę ojcem…

(Napisane na luźnej kartce w samolocie relacji Kraków – Kopenhaga, w dniu 21 kwietnia 2009. Wysoko.)

Włodzimierz Cieślar - banały a odkrywczość

Włodzimierz Cieślar

 

PS: 2 stycznia 2010 roku o 14:31 i 30 sekund urodził się nasz Karolek. Wyczekiwany, chciany, cudowny. Malutki. Z dużymi stopami, dużymi dłomi i wielkim małym serduszkiem…